poniedziałek, 24 marca 2014

Praca zespołowa

Okrzykom radości i szczęścia wczoraj nie było końca. Młody oszalał ze szczęścia. A to za sprawą niespodzianki...
Ale zacznę od początku;)
Młody od pewnego czasu namiętnie maluje, rysuje, piszę itp itd. Stwierdziłam, że czas powoli myśleć o przystosowaniu jego pokoju do czasów szkolnych. Ponieważ oprócz nauki Jasiek jeszcze ma fioła na punkcie piłki nożnej, wpadłam na pomysł połączenia nauki i sportu ;)
Jak to u mnie bywa pomyślałam i czekałam aż mój pomysł nabierze mocy urzędowej. Lecz oczywiście ciocia (Iwona) zarządziła wyjazd po niezbędne materiały. Niestety zakupy nam się nie udały i wróciłyśmy do domu tylko z blatem ;(. Brakowało nam nóg. I wydawało się, że realizacja pomysłu odsunie się w czasie. Lecz na drugi dzień za sprawą wujka (męża Iwony), sprawy nabrały niespodziewanego przyśpieszenia.
Zaraz wieczorem wyposażona w pakiet dobrych chęci stawiłam się u Iwony celem malowania nóg. Na chęciach prawie się skończyło bo moja pomoc przy malowaniu ograniczyła się do mycia pędzli i obserwowania perfekcjonizmu cioci ;). Rany julek - Iwona jest mistrzynią w dokładności!


Wujek tymczasem zajął się wkręcaniem haczyków. Muszę przyznać że idealnie mu to wyszło ;) (kłaniam się nisko).
Mi przypadło skręcanie (20 śrubek bez wkrętarki - auuu moje ręce) no i oczywiście plecenie. Gotową siatkę zawieszał oczywiście syn.


I tak oto efektem wspólnej pracy 8 rąk powstało biurkobramka ;). Testom nie było końca. Co gorsza nawet są plany żeby na wakacje biurko zabrać ze sobą ;).
Słowa Młodego, że w życiu nie mógł sobie wymarzyć lepszego biurka sprawiają, że fruwam z radości i ja.


Tygodnia fruwania z radości Wam życzę ;)

Brak komentarzy: