W pleceniu olbrzyma jestem już poza połową. Gdy go zaczynałam zastanawiałam się, czy przy tak dużej powierzchni dziergania nie obejmie mnie monotonia. Dziś już wiem, że jest wręcz przeciwnie. Po przekroczeniu połowy moje zaciekawienie co do efektu końcowego znacznie wzrosło. Czuje się trochę jak maratończyk (a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nigdy nie biegłam w maratonie ;)), który gdzieś mgliście już widzi koniec i mobilizuje wszystkie siły, by na końcówce przyśpieszyć. W związku z tym szykuje mi się weekendowy maraton nocny ;), nie tylko ze względu na ostatki ;)
Dobrej Nocy z uśmiechem na twarzy Wam życzę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz